wtorek, 24 lutego 2009

Rondo im. J. Kuronia w Rzeszowie, czyli kolejny przykład umysłowej impotencji radnych...


To już postanowione. Jedno z rzeszowskich rond będzie nosić imię Jacka Kuronia, komunistycznego aparatczyka, prawdopodobnego współpracownika SB w czasach działalności "opozycyjnej", jednego z głównych "autorytetów moralnych" naszych czasów (cokolwiek miałoby to oznaczać), niestrudzonego bojowca w walce z polskim "antysemityzmem", "faszyzmem", "ksenofobią", etc. I choć przeszłość towarzysza Kuronia wcale nie jest kryształowa, nie przeszkadza to jak widać tym, którzy jego imieniem nazywają szkoły, ulice, miejskie ronda. Tym razem padło na Rzeszów. Niestety.
Rzeszowscy radni, którzy głosami 14 do 5 (przy 7 wstrzymujących się), przeforsowali pomysł uczczenia czerwonego Jacka, dali tym samym przykład ignorancji historycznej, czyli zwyczajnego nieuctwa. Warto przypomnieć, że nie jest to pierwszy tego typu wypadek: ponad rok temu, z inicjatywy lewicowego radnego, Konrada Fijołka, jedna z ulic w dzielnicy Zwięczyca, miała otrzymać nazwę innego komunistycznego działacza, Władysława Kruczka, współodpowiedzialnego za masakrę robotników na Wybrzeżu. Wówczas plan spalił na panewce, dzisiaj rondo imienia J. Kuronia jest smutną rzeczywistością.